KOLORKI
Notka dla nieświadomych ;)
Wypowiedzi poszczególnych bohaterów będę oznaczać na różne sposoby:
HAYATO -------> taaaki
TAKUMI --------> taaaki ;)
Enjoy :*
***
Kolejny nudny
dzień. Znowu widziałem te same twarze na ulicach rozświetlonych przez
setki latarni i różnobarwnych neonów. Tę samą parę, która jeszcze
wczoraj traktowała chodnik jak własną sypialnię, a ścianę obskurnego
budynku, jako wezgłowie łóżka. Dzisiaj rozanieleni kroczyli, trzymając
się za ręce i demonstrując całemu światu swoją wielką miłość. Ohyda. Jak
zwykle nie mogłem się powstrzymać, aby zrobić coś niestosownego.
Poprawiłem swoją
sztywną od lakieru, czarną grzywkę oraz mankiety marynarki. Ruszyłem w
ich kierunku, w międzyczasie starając się przybrać uprzejmy wyraz
twarzy. Poczekałem na moment, w którym dziewczyna puściła rękę chłopaka,
aby wyciągnąć coś z torebki i wkroczyłem do akcji.
- Cześć! Jakie to
szczęście, że cię widzę! – zawołałem, kierując całą uwagę na
lalusiowatego blondyna. – Pamiętasz mnie jeszcze?
Kątem oka
zauważyłem, że jego dziewczyna chwilowo zaniechała swoich poszukiwań i
wciąż przypatrując się dnu torebki, uważnie słuchała tego, co mam do
powiedzenia. Facet spojrzał na mnie marszcząc brwi i pokiwał przecząco
głową.
- No tak… A mówiłem
ci, żebyś wtedy tyle nie pił – powiedziałem, po czym założyłem ręce na
piersi. – Poznaliśmy się niedawno w klubie. Jejku, nie patrz się na mnie jak na kretyna! Takiej imprezy nie da się
przecież zapomnieć!
Zanim zdążył jeszcze raz zaprzeczyć ja, podwyższając trochę ton głosu, kontynuowałem swój kłamliwy monolog.
- Mam do ciebie małe
pytanie, a potem będę się zwijać. Czy masz może jeszcze numer od tej
blondynki, z którą tańczyłeś na imprezie? Widzę, że ciężko dzisiaj u
ciebie z pamięcią… Chodzi mi o tą, z którą się później całowałeś,
pamiętasz?
Dziewczyna
całkowicie znieruchomiała. Ku swojej uciesze zauważyłem, jak jej oczy
robią się świecące od napływających łez, a dłonie zaciskają się w
pięści. Facet wciąż wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem. Znowu
chciał się odezwać, ale po raz kolejny mu w tym przeszkodziłem.
- Pytam dlatego, że
spodobała się mojemu kumplowi. Nie jestem żadnym zboczeńcem, więc możesz mi go spokojnie podać. A tak nawiasem mówiąc to
twoja siostra jest naprawdę atrakcyjna. Nie wiem dlaczego, ale nie
chciał mi zdradzić twojego numeru – ostatnie zdanie wypowiedziałem w stronę
zrozpaczonej dziewczyny.
Nastała niezręczna cisza.
- To ja… - zaczęła brunetka, łamiącym się głosem. – To ja jestem… To znaczy byłam jego dziewczyną.
Udałem zaskoczonego. A Oskara za rolę dostaje…
- Niemożliwe – stwierdziłem. – Boże… Czemu wcześniej mi nie powiedziałeś?! To by się wtedy nie zdarzyło!
- O czym ty do nas mówisz?! To pomyłka! Nie znam cię! – odezwał się laluś. A już myślałem, że tego nie zrobi! Prawdziwy "japoński zapłon". Ciota...
- Co by się nie zdarzyło? – dziewczyna zupełnie zignorowała swojego chłopaka i skierowała wzrok na mnie.
Postanowiłem
zakończyć tę rozmowę, gdyż zaczęła mnie już nużyć. Życie kompletnego
skurwysyna nie było wcale takie proste, jak to mogłoby się wydawać.
- Pod koniec
imprezy… - szepnąłem, załamującym się głosem i kiwając z niedowierzaniem
głową. – My… Spaliśmy ze sobą. W moim samochodzie. Boże… Szczerze mówiąc
to podszedłem tu również dlatego, że miałem nadzieję, że jeszcze się
spotkamy, ale teraz… Chyba już pójdę. Na razie.
Jak powiedziałem,
tak zrobiłem. Za moimi plecami zaczęła się rozgrywać prawdziwa scena z
brazylijskiej telenoweli, ale nie miałem już ochoty brać w niej udziału.
Dlaczego zachowałem się jak dupek? Nie wiedziałem. Każdy miał przecież jakieś
zainteresowania, prawda? W takim razie moim było utrudnianie życia innym.
Ruszyłem w stronę
parku, gdyż miałem ochotę jeszcze na mały spacer. Z wewnętrznej kieszeni
marynarki wyciągnąłem paczkę papierosów i włożyłem jednego do ust.
Następne kilka sekund zajęło mi szukanie zapalniczki - nigdy nie potrafiłem jej zaleźć za pierwszym razem. Po wykonaniu
wszystkich potrzebnych czynności zaciągnąłem się porządnie i przez
chwilę podziwiałem kłęby dymu, unoszące się na tle zmierzchającego nieba.
Park wieczorem
wyglądał zachwycająco, chociaż w laiku mógł budzić niewielki niepokój.
Ja na szczęście zawsze potrafiłem docenić ukryte piękno i do tego ludzie codziennie płacili mi za robienie tego.
Jednak mimo moich wcześniejszych oczekiwań zawód krytyka sztuki okazał
się niezbyt dobrze płatny, dlatego wciąż szukałem możliwości, aby sobie
dorobić. Pomysły były różne, lecz w końcu wylądowałem na stanowisku
asystenta dyrektora administracyjnego w galerii sztuki współczesnej, co
wiązało się bezpośrednio ze stosem papierów i formularzy przygotowanych
do wypełnienia. Jednym słowem – NUDA.
Przerwałem swoje
rozmyślania, gdyż do moich uszu dobiegł czyjś urywany szloch.
Rozejrzałem się wokoło i mój wzrok spoczął na skulonej postaci, leżącej
na obskurnej ławce. Początkowo miałem ochotę odejść, bo w końcu ilu
takich typków widywało się codziennie w różnych podobnych miejscach, ale
ostatecznie pomyślałem, że skoro już dzisiaj kogoś unieszczęśliwiłem, to
może w ramach zadośćuczynienia uda mi się tym razem pomóc. Pochyliłem
się więc i potrząsnąłem faceta lekko za ramię.
- Wszystko w
porządku? – zapytałem, chociaż po chwili zdałem sobie sprawę z
bezsensowności tego pytania. Gdyby wszystko było w porządku, to nie
leżałby tutaj, prawda?
Myślałem, że
odpowie coś w stylu „Spadaj!”, „Zostaw mnie w spokoju” itp., ale byłem w
błędzie. Znieruchomiał i podniósł na mnie wzrok. Ciężko mi było
cokolwiek dostrzec zza jego spływających na czoło ciemnych włosów, ale
doszedłem do wniosku, że facet cieszy się całkiem przyjemną aparycją.
- Jak ci na imię? – spytałem, przykucając przed ławką. Oprócz proszku do prania poczułem od niego także drażniącą woń alkoholu. Doprawdy dziwne połączenie.
- Hayato – wydukał, przecierając oko zamkniętą pięścią.
- Jestem Takumi. Miło mi. Mogę ci jakoś pomóc?
- Zabierz mnie stąd,
proszę – wyszeptał, po czym znowu uderzył w szloch. Dawno nie widziałem
płaczącego faceta, dlatego początkowo nie wiedziałem jak zareagować.
Westchnąłem ciężko i pomogłem mu wstać. Co mogłem innego zrobić?
Zaprowadziłem go do domu. Swojego domu.
Fajnie się zapowiada, będę czytać! Weny życzę.
OdpowiedzUsuńNana