Oficjalnie informuję, że cały mój "blogerski" dobytek (czyli te nieszczęsne 12 rozdziałów) zostało już przeniesione, w miarę możliwości skorygowane (choć błędy mimo to mogą się jeszcze pojawiać, gdyż czasami sama ich nie dostrzegam xD).
Trochę czasu minęło odkąd dodałam nowy rozdział, ale nie spodziewałam się, że z nowym blogiem będzie tyle roboty :P Do tego ten RÓŻOWY szablon! Nienawidzę tego koloru! Wkrótce będę musiała go poprawić :P
Radzę przeczytać jeszcze raz poprzedni rozdział, gdyż nowy bezpośrednio do niego nawiązuje :)
Wprowadziłam także opis wydarzeń z perspektywy nowego bohatera. Witajcie w zrytym mózgu Yuichiego! :D (wpisy będą oznaczane na czerwono)
A i jeszcze jedno :P Trochę smutno tutaj bez Waszych komentarzy :P Niestety nie mogłam przenieść poprzednich, a były one właściwie jedynym dowodem na to, że ktoś tego bloga w ogóle czyta xD Także, jeśli podoba Ci się mój blog, albo gardzisz moją twórczością i sądzisz, że powinnam się leczyć to napisz o tym :) Wszelkie uwagi mile widziane :P Poza tym, chciałabym się dowiedzieć, jak liczne jest grono moich czytelników :P
"Trzynastka" jest dosyć wulgarna, ale sądzę, że następny będzie jeszcze gorszy <złowieszczy śmiech>.
Zapraszam :D
*********************************************************************************
Czasami cieszę się, Taku, że nie potrafisz usłyszeć moich myśli. Ehh… Przecież dziwnie by to wyglądało, gdyby mój umysł znienacka zaczął wykrzykiwać teksty w stylu: „Mam ochotę przelecieć seksownego bruneta, który stoi przy barierce naprzeciwko mnie!” i to w dodatku na samym środku sceny. Żałosne. Nawet tutaj nie mogę pohamować swoich instynktów, chociaż jestem właśnie w trakcie spełniania jednego z moich największych marzeń. Dlaczego… Dlaczego nawet podczas robienia tego, czego kocham, nie umiem wyrzucić cię z moich myśli? Przecież muzyka jest dla mnie wszystkim… Zupełnie tak jak ty.
Zamykam oczy, aby
skupić się na otaczających mnie dźwiękach. Wszystko się chwieje, wiruje wokół
własnej osi, a ja czuję się naćpany, choć tak właściwie nic jeszcze nie brałem.
Jeszcze. To boli. Robienie dobrej miny do złej gry powoli zaczyna mnie nużyć. Pływam
w mętnym bajorze, a dno osuwa mi się spod nóg. Tonę. Pomocy!
Możesz mnie zapytać,
dlaczego wróciłem do brania tego świństwa, ale nie udzielę ci innej odpowiedzi
oprócz sztampowego „nie wiem”. Bo co innego mam ci powiedzieć? Zacząłem ćpać,
bo myślałem, że całkowicie zerwałeś ze mną kontakt? Trzy miesiące bez żadnego
znaku życia, nieodbieranie telefonów, unikanie… Rozumiem, że byłeś zajęty nową pracą,
ale… Wystarczyłoby mi nawet kilka minut w tygodniu, bylebyś choć przez
chwilę się mną zainteresował! Czy wymagam aż tak wiele? No tak. Jestem egoistą.
Oślepiający błysk
świateł. Tak, jestem w swoim żywiole. Patrzysz. Pochłaniasz mnie wzrokiem. Chociaż
raz jestem w centrum uwagi. Za krótko. Zbyt lakonicznie. Wszystko jest chwilą.
Ahhh! Naprawdę nie chcę schodzić ze sceny!
Niestety zirytowana
obsługa klubu, nie pozwala nam na kolejny utwór. Szkoda. Nie kryjąc żalu,
żegnam się z publicznością, którą w tej chwili uwielbiam. Rozglądam się w
poszukiwaniu twoich czarujących, a
zarazem bezlitosnych oczu. Zawsze się zastanawiałem, czy tylko wobec mnie
wyrażają ten specyficzny rodzaj oziębłości i czy mam to traktować, jak jakieś
specjalne wyróżnienie. Mimo wytężania wzroku nigdzie nie mogę cię dostrzec.
Odkładam gitarę na stojak za sceną i nie
zwracając uwagi na gratulujący nam personel, wychodzę na korytarz. Już na mnie
czekasz. Pewnie boisz się, że znowu coś wezmę. Spokojnie, już nigdy więcej cię
nie zawiodę. Zdołałem nawet oprzeć się Akirze, który tuż przed samym występem,
łaził za mną i wymachiwał mi przed nosem niewielką torebką z białym proszkiem. Dupek!
Szkoda, że tego nie widziałeś, bo może dzięki temu choć raz byłbyś ze mnie
dumny.
Serce zamiera mi na
kilka sekund, gdy łączysz nasze ręce kajdankami. Jesteś teraz tak blisko, że
czuję dreszcze na całym ciele, a przy każdym przypadkowym zetknięciu się naszych
dłoni, nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Myślisz, że nie widzę, że gapisz się na
Hayato? Przecież stoję tuż obok. To prawda - wygląda nieziemsko! Aż ciężko się
przyzwyczaić do jego „mroczniejszego” image’u. Cudowny.
Najwyraźniej znowu przesadzam. Czy każdy, kto zwraca twoją uwagę, musi budzić we mnie uczucie chorobliwej zazdrości? Poza tym Hayato to FACET, a ty dzisiaj rano aż nazbyt dosadnie zasugerowałeś, że interesuje cię wyłącznie płeć przeciwna. Twoje słowa mnie zabolały i to nawet nie wiesz jak bardzo.
Najwyraźniej znowu przesadzam. Czy każdy, kto zwraca twoją uwagę, musi budzić we mnie uczucie chorobliwej zazdrości? Poza tym Hayato to FACET, a ty dzisiaj rano aż nazbyt dosadnie zasugerowałeś, że interesuje cię wyłącznie płeć przeciwna. Twoje słowa mnie zabolały i to nawet nie wiesz jak bardzo.
Bawimy się. Nie
powinienem łączyć metadonu z alkoholem, ale muszę przecież oblać nasz
dzisiejszy występ. Nawet nie próbujesz mnie powstrzymywać, bo sam wiesz, że nie
ma to najmniejszego sensu. Najwyżej będę tego później żałować.
Mam ogromną ochotę
wytargać tę niebieskowłosą wywłokę do najbliższej łazienki, po czym utopić ją w
którymś z najbrudniejszych kibli. Suka! Nie dość, że pokazuje całemu klubowi
swój półodkryty tyłek, to jeszcze ociera się o ciebie, jak pięść zdesperowanej
nastolatki o pachnącą stronę z katalogu Avon. Cudem udaje Ci się ją powstrzymać
przed rozpięciem twojego rozporka, choć widzę, że jej zachowanie tak właściwie w
ogóle ci nie przeszkadza. Może więc ruszycie swoje leniwe tyłki i dołączycie do
innych par, bzykających się po kątach? Nie róbcie tego tylko na moich oczach,
bo niestety zwróciłem już dzisiaj śniadanie.
A tak właściwie to
czemu miałbym być gorszy? Pobawię się trochę z rudowłosą laską, którą Kenta zaprosił do naszej loży. Może nie całuje się zbyt dobrze, ale przynajmniej
mam nadzieję, że wzbudzę w tobie odrobinę zazdrości. Hahaha! Nie no, w to nawet
po kilku shotach nie jestem w stanie uwierzyć!
Kotori (bo tak ma na
imię) nie okazuje się jednak tak bezużyteczna, jak na początku sądziłem. Proponuje
dość ciekawą grę. Prawie od razu domyślam się jej zakończenia. To właśnie
dlatego całuję się z Ayako, aby później… Tak, na to czekałem. Błagam, pocałuj
mnie! Wiem, że gdybyśmy byli sami to nie miałbyś nic przeciwko (jeśli oczywiście taka
prośba w ogóle przeszłaby mi przez gardło). Całowaliśmy się już kilka razy. Ba!
To ze mną przecież przeżyłeś swój pierwszy pocałunek! Pamiętam ten dzień bardzo
dobrze. Hmmm…
Kiedyś byłeś bardzo nieśmiały
w kontaktach z dziewczynami. To odejście twojej matki tak na ciebie
wpłynęło. Jednak z drugiej strony to dobrze, że tak się właśnie stało, bo dzięki
temu stałeś się o wiele silniejszy. Naprawdę podziwiam cię za to. Podziwiam i
będę podziwiał, bo sam nie wytrzymałbym nawet tygodnia pod okiem ojca-tresera,
który chce z ciebie zrobić maszynę do produkcji pieniędzy.
Wracając do
pocałunku… Mieliśmy wtedy po 13 lat. Było słoneczne lato, a ty umówiłeś się na
randkę z tą dziwaczką Miyo z równoległej klasy. Do piękności to ona nie
należała, ale szczerze mówiąc to z twoim poprzednim wyglądem, nie mogłeś liczyć
na nic lepszego. Haha! Do dzisiaj pamiętam, jak przez ten ostrokół na zębach
nie mogłeś do końca domknąć paszczy i łaziłeś przybity, pokazując wszystkim
swoje wysuszone jedynki. Oczywiście, musiałem wtedy zachowywać się jak prawdziwy
przyjaciel i dogryzać ci z tego powodu na każdym kroku. Heh. To dlatego bałeś
się swojego pierwszego pocałunku i godzinami zastanawiałeś się, czy swoimi
drutami przypadkiem nie zrobisz jej kolczyka w wardze. No i znowu, jak
przystało na najlepszego przyjaciela, musiałem ci pomóc.
Jako że treningi na martwych przedmiotach w ogóle ci nie wychodziły, a przy tym śliniłeś się jak niewykastrowany labrador, postanowiłem schować swoją męską dumę do kieszeni i przejść do konkretów. A tak nawiasem mówiąc, sam mnie przecież do tego namówiłeś! Jak widać, desperacja czyni cuda.
No i stało się! Z pozoru nic wielkiego, ale właśnie wtedy poczułem, że dzieje się ze mną coś dziwnego. Nie byłeś już dla mnie tym samym Takumim, co kilka minut temu. Przestraszyłem się. Bardzo. Pamiętam, że zagroziłem ci, że jeśli piśniesz komuś o tym słówko, to cię zamorduję, a potem wyszedłem z twojego mieszkania i nie odzywałem się przez następne dwa tygodnie. Musiałem pomyśleć.
Tak mijały lata. Mieliśmy wzloty i upadki. Czasami na jakiejś ostrej imprezie, zdarzyło nam się pocałować, gdzieś w ciemnym kącie, szczególnie, gdy byłeś zajechany koką. To był okropny okres. Nie. Nie chcę do tego wracać nigdy więcej. Szkoda tylko, że przedstawienie zaczyna się od początku, tym razem ze mną w roli głównej.
I skończyłem tutaj, z obcą mi laską na kolanach, czekając na nasz pierwszy publiczny pocałunek. Wahasz się. Niestety. Oczywiście musisz odegrać mały spektakl i zapewnić wszystkich o swojej prawdziwej orientacji. Chyba kupię ci dużą plakietkę z napisem 100% HETERO. Tak będzie prościej, nie uważasz?
Jest mi niedobrze. Nie wiem czy ze zdenerwowania czy z powodu zalewającego mnie smutku. A może metadon już przestaje działać? No nic. Muszę się jakoś trzymać i udawać, że wszystko jest mi zupełnie obojętne.
Decydujesz się wreszcie, co jest dla mnie niebywałym zaskoczeniem. Twoje wargi są tak miękkie w dotyku, że pragnę czuć je przy swoich już zawsze. Odchylam specjalnie głowę. Patrzcie! Patrzcie wszyscy, szczególnie ty, Ayako! On jest mój! TYLKO MÓJ! Nie pozwolę go sobie nikomu odebrać.
Z kołaczącym sercem odsuwam się od ciebie. Wolę to zrobić pierwszy, niż żebyś sam miał mnie odepchnąć. Odwracasz wzrok i uparcie wpatrujesz się w butelkę wódki, stojącą na stole. Jesteś jednocześnie tak blisko i tak daleko. Co znowu zrobiłem źle?
W moje wnętrze wbija się kolejny wyimaginowany sztylecik, gdy znowu zaczynasz całować się z Ayako. No tak, dla ciebie to przecież nic nie znaczyło. Spokojnie, spokojnie, spokojnie…
***
Przy drzwiach do domu Akiry tworzy się niemała kolejka. Tak to już jest, jak na imprezę zaprasza się połowę klubu. Stoisz między mną i Hayato. Rozmawiasz z nim, lecz do mnie w ogóle się nie odzywasz. Czy naprawdę traktujesz mnie jak zbędny, życiowy balast, którym zobowiązany jesteś się opiekować? A może wyciągając mnie z „heroinowego dołka”, czujesz się lepszym człowiekiem? Jestem ci potrzebny tylko do podbudowywania własnej wartości. Nie, wcale mi to nie przeszkadza, tylko… Nieważne.
Wchodzimy do środka. Akira razem z Yoshiim stoją przy niewielkim stoliku tuż przy wejściu i lustrują nas spojrzeniami. Już wiem, co się będzie działo…
- Buch, shocik czy kreseczka? – Akira nachyla się nad stołem i opierając się na rękach, patrzy mi wyzywająco w oczy. Prawie natychmiast mnie mrozi. Jakim cudem można mieć w sobie tyle charyzmy, żeby w jednej sekundzie zrobić z czyjegoś mózgu żelka Haribo?
- Trzy shoty, skarbie – rzucasz ironicznie.
Konfrontacja charakterów. Przykro mi, Taku, ale z Akirą nie wygrasz. On… On jest INNY.
Po przejściu obowiązkowej inicjacji, udajemy się w trójkę do salonu. Ten dom jest ogromny! Byłem tu już kilka razy, ale i tak zawsze nie mogę się nadziwić jego przestronności. Utrzymany jest w bardzo nowoczesnym, surowym stylu, przez co wydaje się nieco oziębły i sztucznie sterylny. Tak to już jest, jak się ma bogatych starszych. Gdyby tylko wiedzieli, że ich kochany synek co wieczór sprowadza do domu dziwki, a saszetkę z koksem można u niego znaleźć prawie w każdej szufladzie, to pewnie wysokość jego „kieszonkowego” gwałtownie by zmalała.
Nie, nie mogę być dla Akiego taki surowy. Wiem, że ciężko pracuje w rodzinnej firmie i jeszcze niemal wzorowo koordynuje działalność naszego zespołu. Jestem po prostu trochę zazdrosny.
Siadamy na jednej ze skórzanych kanap. W pomieszczeniu z każdą minutą zaczyna robić się coraz ciaśniej. Po chwili dołącza do nas Wywłoka razem z Kotori. Najwidoczniej dobrze się ze sobą dogadują, skoro masz jeszcze wolne kolana… no i usta. Najchętniej sam sprawiłbym, żeby było inaczej.
Impreza trwa w najlepsze. Muzyka jest tak głośna, że nie słyszę, co do mnie mówisz. Wcale. Uśmiechasz się, a twoje wargi wykonują szybkie ruchy. Stajesz się bardziej rozmowny. Czyli już się na mnie nie gniewasz?
Przysuwasz się bliżej i nakłaniasz Hayato, aby zrobił to samo. Zaczynamy normalnie rozmawiać. Głównie wspominamy czasy szkoły, kiedy to stopniowo kosztowaliśmy życia. Znamy się już tak długo. Wiemy o sobie prawie wszystko. Zrobiliśmy już razem tyle głupich rzeczy. Taku, błagam! Nie zostawiaj mnie już nigdy samego.
Jestem kompletnie pijany, podobnie jak ty. Wciąż mówisz, a Hayato przypatruje mi się z uśmiechem zza twoich pleców. Tak, on wszystko rozumie. Mam wrażenie, że uważnie obserwuje każdy mój ruch. Ciekawe, co sobie o mnie myśli.
- Muszę się odlać – rzucasz, po czym wstajesz, pociągając mnie za sobą. Chwiejesz się lekko, ale i tak nie tracisz równowagi. Przeciskamy się między różnymi osobami. Uff! Jest okropnie duszno.
Wleczesz mnie na piętro, bo chyba tylko my, z wyjątkiem gospodarza wiemy, gdzie znajduje się druga łazienka.
- Poczekaj tutaj – mówisz, po czym wyjmujesz kluczyk z kieszeni spodni i uwalniasz moją dłoń z kajdanek. Aż tak się mnie boisz po moim ostatnim „wyskoku”, że nawet nie chcesz wejść razem ze mną do toalety?
Czekam. Wychodzisz po chwili. Nabieram ochoty, żeby z tobą pogadać, bo w końcu tak dawno tego nie robiliśmy. Chodzi mi o typową kumpelską rozmowę, bez żadnych osób trzecich.
- No dawaj już tę rękę i idziemy! – mówisz, machając mi przed nosem kajdankami.
- Ok. A może zostaniemy tutaj i trochę pogadamy?
Robisz przerażoną minę. O co ci chodzi? Jeszcze chwilę temu chwaliłeś się naszą długoletnią przyjaźnią, a teraz masz problem z zamienieniem ze mną kilku słów?
- To… To nie jest najlepszy pomysł – odpowiadasz, unikając mojego wzroku. – Przynajmniej nie w tym stanie. No wiesz… Znowu możemy zrobić coś, czego będziemy później żałować i…
Czuję się tak, jakbyś przyłożył mi w twarz. Poprawka. Nawet twoje uderzenia sprzed trzech dni nie bolały mnie aż tak mocno. Zamknij się! Po prostu się już nie odzywaj i nie pogarszaj sprawy, bo…
- Chodziło mi o ZWYKŁĄ rozmowę, idioto! – krzyknąłem. – Czy już do końca życia, będę musiał pokutować za TAMTO? W takim razie może zupełnie przestaniemy się spotykać?!
Byłem naprawdę wkurzony, a zarazem zdziwiony, że układanie logicznych zdań przychodzi mi tak lekko.
- Yuu, to nie…
- Spierdalaj! – warczę, po czym tak szybko, jak pozwala mi na to mój stan, zbiegam ze schodów, aby wmieszać się w tłum. Kręci mi się w głowie, dlatego przez chwilę stoję oparty o drewnianą komodę. Uff… Już lepiej.
Rozglądam się zdezorientowany, lecz nie dostrzegam nikogo znajomego w pobliżu. Nienawidzę czuć się samotnym w tłumie ludzi. To takie… przygnębiające. Ruszam przed siebie.
Nagle wpadam na kogoś. Zadzieram lekko głowę i czuję, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
- Ty to zawsze wiesz, kiedy się pojawić – mówię do Hayato, który wydaje się zaskoczony naszym spotkaniem. – Myślałem, że czekasz na nas na sofach.
- Akira – mruknął, po czym wywrócił wymownie oczami. No tak. Już po raz kolejny tego wieczoru próbował namówić go do wzięcia jakiegoś świństwa.
Mam prawdziwy mętlik w głowie. Chcę się na czymś wyżyć, rozładować skumulowane napięcie. Z drugiej strony… Nie. Nie chcę wyjść na jakiegoś… degenerata. Dlaczego?! Dlaczego nie mogę być normalny?! Chciałbym choć raz zmieścić się w normach społecznych, przynajmniej w jednej sferze życia. Tak, jestem ćpunem. Tak, jestem również bi i gram w zespole o nazwie „Napalone kosiarki”. W wolnych chwilach czytam biografie seryjnych morderców i nekrologii, składam modele statków kosmicznych oraz oglądam nieme filmy. W szkole muzycznej na dodatkowy instrument wybrałem sobie waltornię i… Dalsze wymienianie chyba nie ma najmniejszego sensu.
- Gdzie Takumi? – pyta Hayato, spoglądając na mój wyswobodzony nadgarstek.
- Chuj mnie to obchodzi – odpowiadam spokojnym tonem.
- Czyli znowu się pokłóciliście… Co zamierzasz teraz robić? Przecież nie możesz unikać go przez całą imprezę, prawda?
Przez kilka sekund analizuję jego słowa i dochodzę do wniosku, że ma rację. Nie mógłbym unikać cię dłużej niż kilka godzin. Czułbym się z tym okropnie, nawet mając świadomość, że w pełni sobie na to zasłużyłeś. No cóż, w końcu uzależniłem się od hery, seksu i… ciebie.
Spoglądam na Hayato. Jego oczy skrzą się w blasku salonowych świateł, co jest bezpośrednim dowodem na to, że musiał skorzystać z jednej z propozycji Akiry, albo po prostu za dużo wypić. I tak prezentuje się nieziemsko ze zmierzwionymi włosami i nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
Mam ochotę… Nie! A może… W końcu nie robię nic złego. Haha! Jestem zbyt wkurwiony i pijany, żeby przejmować się jakimiś zasadami moralnymi. Niech stracę!
- Pieprz się ze mną. Teraz. Tutaj... No, ewentualnie na górze.
Marszczy lekko brwi ze zdziwienia, jednak wiem, że mi nie odmówi. Widzę to w jego spojrzeniu.
Żeby jeszcze bardziej go zachęcić, podchodzę bliżej. Jest tak tłoczno, że nikt nie powinien zwrócić na nas większej uwagi. Wodzę palcem wzdłuż paska jego spodni, po czym nagle przyciągam go gwałtownie za szlufki. Źrenice Hayato rozszerzają się, gdy ukradkiem chwytam go za krocze i zaczynam wykonywać powolne ruchy.
- To jak? – szepczę mu wprost do ucha. Czuję, jak drży.
Nie musi mi odpowiadać.
***
Jakimś cudem docieramy na piętro. Modlę się w duchu, żeby Takumiego już tutaj nie było.
Hayato nie daje mi jednak zbyt dużo czasu na „wybadanie” terenu, gdyż pcha mnie na ścianę, po czym wpija się mocno w moje usta. Całujemy się głęboko, prawie brutalnie. Nie mamy teraz czasu na zbędne czułostki.
Słyszymy czyjeś kroki, dlatego naciskam na klamkę któregoś z pokoi i ciągnę Hayato do środka. Znowu ląduję na ścianie, tym razem pokrytej tapetą. Jego dłonie błądzą po moim ciele, a kolanem wdziera się między me uda i wykonuje drażniące ruchy w górę i w dół. Odpływam.
- Pieprzymy się na moich zasadach – mruczy, tuż przy mojej szyi. Czuję delikatne ugryzienie. – Przykro mi, ale dzisiaj mam ochotę cię zeszmacić.
Wciągam gwałtownie powietrze. Tak, tego właśnie chcę.
Hayato odsuwa się ode mnie.
- Niestety w drzwiach nie ma klucza, dlatego musimy sobie znaleźć inne lokum. No, chyba, że chcesz żeby Pan Jestem-Wściekły-Na-Swojego-Ćpuna nas tutaj znalazł. Bez urazy, oczywiście.
Rozglądam się po skąpanym w mroku pokoju, ale i tak z trudem mogę cokolwiek dostrzec. Nagle zdaję sobie sprawę z obecności jeszcze jednej ścianki tuż obok mnie. Dotykam jej dłonią. Hmmm… Wykonana jest z drewna.
- Szafa? – proponuję. Nie wiem czemu, ale po pijanemu zawsze wpadam na takie „genialne” pomysły.
- Kusząca propozycja – mruczy mi nad uchem, po czym chwyta za tyłek i unosi lekko nad ziemię. To że jestem niższy bardzo ułatwia mu „przenoszenie” i po chwili znajdujemy się we właściwym miejscu. Hayato rozsuwa drzwi szafy i jednym ruchem przesuwa wiszące w niej ubrania na bok.
- Wchodzisz sam, czy mam cię wepchnąć? – proponuje, przysuwając usta niebezpiecznie blisko moich.
Zamykam oczy i kiwam przecząco głową. Nie wiem jakim cudem po chwili znajdujemy się już w środku i słyszę szmer zasuwanych drzwi.
Hayato chwyta mnie mocno za włosy i przyciąga do siebie. Od razu przechodzi do dogłębnej penetracji moich ust. Tak intensywnie. Z trudem nadążam za jego tempem. Zaczyna się ze mną bawić. Ssie moje spragnione wargi, a gdy dążę do pogłębienia pocałunku, natychmiast się odsuwa. Całkowicie mnie kontroluje.
- Wiesz co masz robić – szepcze, wypychając biodra do przodu.
Jest ciasno, lecz to tylko podkręca atmosferę. Osuwam się wzdłuż ściany do momentu, aż moja twarz znajdzie się blisko jego krocza. Odpinam pasek, rozporek, a następnie zsuwam z niego spodnie i bokserki. Męskość Hayato pręży się dumnie przed moim obliczem, dlatego nie chcąc dłużej zwlekać, biorę ją głęboko do ust. Obciągam mu powoli, w swoim tempie. Słyszę jego głębokie westchnienia, czasami przeradzające się w stłumione jęki. Podoba mu się. To dobrze, gdyż myślałem, że nie jestem w tym dobry.
- Głębiej – słyszę nagle. – Postaraj się bardziej, s…
Wiem, jak chciał mnie nazwać. Suka. Tak, teraz na pewno tak właśnie wyglądam. Nie wiedziałem, że Hayato lubi dominację.
Zamykam oczy i próbuję jeszcze bardziej rozluźnić gardło. Jego członek nie wchodzi cały, ale z każdą minutą biorę go do ust coraz więcej. Hayato jest jednak niecierpliwy.
Chwyta mnie za włosy i okręca je sobie wokół pięści, po czym zaczyna szybko poruszać biodrami. Próbuję się odsunąć, lecz nie pozwala mi na to. Łzy mimowolnie napływają mi do oczu i spływają po policzkach. Całkowita bierność i ubezwłasnowolnienie. On brutalnie pieprzy moje gardło, a ja mogę wyłącznie siedzieć i chłonąć poszczególne pchnięcia. Ślina obficie spływa mi z kącików ust. Dosyć! Zaczynam się dławić.
Wysuwa się ze mnie, po czym chwyta za żuchwę i podnosi do góry. Mam wrażenie, że złamał mi szczękę, jednak nie dostrzegam w jego oczach żadnego cienia współczucia.
- Ostrzegałem – mruczy, a następnie zbliża usta do mojego policzka. Całuje go lekko, co jest dla mnie niebywałym zaskoczeniem. Po czymś takim nagle…
Tworzy niewielką ścieżkę pocałunków, biegnącą wzdłuż mojej szyi aż do klatki piersiowej. Szybko ściąga ze mnie koszulkę i zaczyna wodzić językiem w okolicach mego mostka. Drżę. Oddycham coraz płycej. W spodniach robi się ciaśniej, a moje ciało same domaga się pieszczot.
- Proszę… - jęczę, lecz na mych wargach prawie natychmiast ląduje jego dłoń.
- Ciiicho – szepcze. – Chyba nie chcesz, aby ktoś nas tu znalazł, prawda?
- Ale ja już nie…
- Powiedz dokładnie czego chcesz.
- Nn… nie mogę.
- To wracamy do punktu wyjścia – stwierdza i znów pochyla się nad moją klatką piersiową. W międzyczasie rozpina spodnie i rozpoczyna leniwą stymulację mojego członka przez materiał bokserek. – Ktoś tu stoi już na baczność – dodaje szeptem.
Nogi się pode mną uginają. Istna rozkosz. Nie mogę już tak dłużej.
- Błagam, zerżnij mnie wreszcie – rzucam. Policzki płoną mi ze wstydu. Tym sposobem prawie całkowicie trzeźwieję.
- Jak sobie życzysz – mówi i odwraca mnie tyłem do siebie. Mocno dociska moją twarz do boku szafy i napiera na mnie całym ciałem. – Tylko pamiętaj, że masz być cicho. Jeden głośniejszy jęk, a sam zawołam tutaj Takumiego.
Na same wyobrażenie o tym, że mógłbyś zobaczyć nas w takiej sytuacji, zalewa mnie fala strachu. To byłby zbyt brutalny sposób na powiedzenie ci o moich seksualnych preferencjach. Prawie od razu wszystkiego byś się domyślił i „dla mojego dobra” zerwał ze mną kontakt. Nie mogę na to pozwolić!
Po chwili przestaję już rozumieć, co tak naprawdę szepcze mi do ucha Hayato. Chociaż pewnie, gdybym się wsłuchał w miękki tembr jego głosu i znaczenie wypowiadanych słów, momentalnie osiągnąłbym orgazm.
Priorytetem staje się dla mnie rozładowanie. Błagam! Dłużej już nie wytrzymam!
Najwidoczniej Hayato postanawia się nade mną zlitować. Bez ostrzeżenia, ani uprzedniego przygotowania wsuwa się między moje pośladki. Wkładam pięść do ust i nasycam się uczuciem wypełnienia. Trochę boli, ale nie chcę żeby przestawał. Nie teraz, gdy jestem tak blisko…
Nic się jednak nie dzieje. Gwałtownie odwracam głowę w stronę drzwi szafy, które o dziwo są rozsunięte.
Oślepia mnie snop światła, padający z nieznanego źródła.
Chyba nic nie jest w stanie opisać mojego przerażenia.